Nieświadomość rodzica

Rozmawiałem z matką dziecka ze spektrum autyzmu, która opowiedziała o swoich doświadczeniach z „dogoterapią”. Jednym z zaleceń Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej była dogoterapia, jako metoda mogąca pozytywnie wpłynąć na jej dziecko. Po krótkich poszukiwaniach znalazła osobę, która prowadziła takie zajęcia. Raz w tygodniu jej dziecko spotykało się z psem na zajęciach. Celowo piszę spotykało, ponieważ zajęcia sprowadzały się do: przywitania i pożegnania z psem, głaskania i czesania psa, karmienia i pojenia psa, wydawania psu prostych komend oraz do leżenia na psie, które stanowiło główną część zajęć. I to wszystko ! Na moje pytanie o cel takich zajęć padła odpowiedź, że matka była przeświadczona, że tak właśnie wygląda dogoterapia. Dlatego płaciła za każde takie „zajęcia” niemałą kwotę. Po 3 miesiącach stwierdziła, że taniej będzie kupić sobie psa i samej prowadzić „dogoterapię”. Kupiła więc szczeniaka do dogoterapii. Na szczęście miała już wcześniej psa w domu, więc była świadoma dodatkowych obowiązków. Obecność psa w domu pozytywnie wpłynęła na dziecko. W ciągu 6 miesięcy pies stał się jego przyjacielem i towarzyszem w codziennych obowiązkach. Rozwinęła się komunikacja dziecka ze światem dzięki temu, że najpierw psu opowiadał co robi. Jak stwierdziła matka: pies w domu dał o wiele więcej niż kosztowne zajęcia „dogoterapii”. Nie ma jednak róży bez kolców. Wraz z dojrzewaniem psa zaczęły pojawiać się problemy. Pomocy w ich rozwiązaniu matka szukała u nas…
Ta historia jest przykładem braku świadomości rodziców:
– czym jest, a czym nie jest terapia z udziałem psa,
– jakie są możliwości, a jakie ograniczenia psa w terapii,
– że zajęcia powinny być przygotowane i mieć określony cel,
– że to cel określa przebieg zajęć, a nie odwrotnie.

Choć już tyle udało się zrobić dla popularyzacji zajęć z udziałem psa, to jak widać wiele jest jeszcze do zrobienia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Zajęcia i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz